sobota, 11 sierpnia 2012

Od Aki i Artemidy.

Dziś odpoczywałam razem z Bodziem w norze, śnił mi się piękny sen, jednak szybko się obudziłam, bo słyszałam jak ktoś biegnie.
-Bodzio ! Wstawaj !
-Co ?! Kosmici przylecieli ?
-Co ty mówisz ?! Jacy kosmici ?!
-No gdzieś są i tylko czekają aż będą mogli mnie porwać. - mówił przez sen. Spojrzałam na niego, a potem zaczęłam go budzić.
-Bodzio ! Wstawaj !
-To nie kosmici ?
-Nie.
-A to pewnie mamusia, po wiec jej że ja odpoczywam.
-Nie to nie ona, ktoś tam biegnie nad nami.
-Kto ?! - naglę wstał
-Nie wiem choć my sprawdzić.
-Ja ?! Nie licz na mnie ja nie idę. Ja chce żyć.
-I znów to samo, ja idę zobaczyć. - wyszłam z nory, zobaczyłam szczenięta, jak słodko się bawią.
-Milka, goń mnie. - powiedział biegnący Ferby .
-Hej, a mnie nie złapiecie. - powiedziała Kathe. Lolly siedziała smutna na ziemi, podeszłam do niej.
-Co się stało Lolly ?
-No ja słyszałam od Fiki że mieszka tu gdzieś pan Bodzio, no i ja chciałabym się z nim pobawić.
-No nie wiem czy on będzie chciał.
-Ale ja bym bardzo chciałam.
-Dzieci ! Obiad ! - krzyknęła Artemida, wszystkie szczeniaki biegły w jej stronę, oprócz Lolly.
-Ty nie idziesz ?
-Nie, posiedzę tutaj.
-Choć zjesz coś.
-Dobra jestem Lolly.
-Wiem byłam przy twoim porodzie, ja jestem Aka.
-Fajne imię.
-Cies....
-Hej Aka ! - przerwała mi Fika. Wszędzie cię szukałam, Artemida ma dla ciebie bojowe zadanie.
-Co ?! Jakie ?
-Nie wiem, ale zawszę ci pomogę i pan Bodzio też.
-Dobra choć my.
Poszłyśmy do Artemidy.
-O, Aka dobrze że jesteś, wiesz muszę iść z Azorem coś sprawdzić, bo podobno tu gdzieś grasuję drapieżnik z lasu, a tu nie powinno go być.
Więc chciałam żebyś popilnowała moje dzieci.
-Ja, jestem trochę.....
-Ale super, pobawimy się ze szczeniakami ! -przerwała mi Fika.
-Znaczy że się zgadzasz. - powiedziała Artemida.
-Ja ni......
-Tak z chęcią się zajmiemy tymi malcami ! Ale będzie super zabawa ! Będzie extra, nie Aka ? - powiedziała z radością Fika
-Fika ! Ja....
-Super, to ja już pójdę. - powiedziała Artemida, po czym poszła, a ja spojrzałam na Fike:
-Fika !
-Co ?
-Co ty zrobiłaś ?!
-Dzisiaj ? No zjadłam coś, potem się napiłam, następnie szłam cię szukać, a po drodze......
-Nie o to mi chodzi ! Zgodziłaś się pilnować szczeniaki, a my nie mamy o tym żadnego pojęcia, a ja na dodatek jestem mniejsza od ciebie, no i od.....
-Przepraszam, ale zobaczysz będzie świetna zabawa.
-Tak....yyyyyyy......gdzie one są.
-No bawią się nad wodą, a co ?
-Nad wodą ?! Przecież one nie umieją pływać !
-Ja też nie umiem, a ty ?
-Nie pora na rozmowy, trzeba je ratować.
-Racja, biegnę po pana Bodzia. - zaczęła biec, ja szybko z niej zeskoczyłam i pobiegłam w stronę szczeniaków.
-Nic wam nie jest ?
-Nie, choć my popływać.
-Nie ! Nie umiecie !
-Jak to ? - spytała się Milka
-Ja umiem, a wy ? - powiedział Ferby.
-Ja też. - powiedziała Lolly
-No, ja też umiem. - powiedziała Kathe.
-Jak wy umiecie to ja też. - powiedziała Milka.
-Ale skąd umiecie pływać ? - spytałam zdziwiona.
-Mama nas nauczyła - powiedziały wszystkie naraz.
-To jedno szczęście.
-Super. - powiedział Ferby po czym wskoczył do wody ochlapując przy tym całe moje futerko.
-O Aka nauczyła się pływać. - pojawiła się niespodziewanie Fika
-Nie, po prostu zostałam ochlapana.
-Mam pana Bodzia, jest na grzbiecie.
-No.....
-Super ! - krzyknęły maluchy, po czym zaczęły skakać wokół Bodzia, który siedział na grzbiecie Fiki.
-Aka ratuj ! Ja nie chce zginąć tak tragiczną śmiercią. Ja mam tyle życia przed sobą.
-Wiem, dzieci możecie się trochę.......
-Ale fajnie ! Pobaw się z nami ! - krzyknęły razem, po czym jedno z nich nadepnęło Fice na ogon. Która tak podskoczyła że Bodzio znalazł się w powietrzu,
-Złapię cię panie Bodziu ! - powiedziała Fika, która biegła w kierunku gdzie spadał Bodzio.
-Aka pamiętaj o mnie, o mojej odwadze i o tym jaki byłem uroczy. - mówił Bodzio, którego już zdążyła złapać Fika:
-Po wiec naszym dzieciom jaki byłem, a zaraz my nie mamy dzieci, po wiec wtedy mojej mamusi jaki byłem, albo nie ona wie jaki byłem, to może.....
-Panie Bodzio. - powiedziała Fika.
-Co,nie widzisz że mówię moje ostatnie słowa przed śmiercią .
-To ty umierasz ?
-Przecież spadam boleśnie na.....yyyyy. ty mnie złapałaś ? Udało ci się?
-Tak, fajnie nie.
-Ja żyję ! Aka widzisz ja żyję ! Jak to cudownie żyć !
-Panie Bodzio.
-Co ?
-Twoi fani by chcieli się z tobą pobawić.
-Fani ? Ja mam fanów ?
-Tak tutaj są. - wskazała na szczenięta.
-Co ?! One są za duże, a jak mnie zdepczą ?!
-Nie zdepczą, mnie nie zdeptały.
-Ale ty jesteś o wiele większa.
-I jak wam poszło ? - wróciła Artemida razem z Azorem.
-Tata ! - krzyknęły szczeniaki, po czym pobiegły do Azora. Artemida spojrzała na nie:
-Są takie słodkie, ale niedługo będą dorosłe i staną się poważne jak inne dorosłe psy, no oprócz Fiki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz