Leżałam
na słońcu i się wylegiwałam. Usłyszałam naglę coś w krzakach. Zaczaiłam
się, myślałam że to coś do jedzenia. Wskoczyłam w krzaki.
-Ej co ty robisz ?! - odezwał się, spojrzałam, a tu kot : -Ups, przepraszam myślałam że jesteś małym stworzonkiem, którego można zjeść. -Co ?! Mnie zjeść ?! Nie smakowałbym ci. -Wiem przecież, a tak właściwie co tu robisz ? -No poszedłem za bratem, który cię śledził. -To nie prawda ! - odezwał się ktoś kto chował się za dość dużym kamieniem. -Wy mnie śledzili oby dwoje ?! -No...- powiedzieli razem -Jestem Aron, a to mój brat Samson. - wskazał na kota, który już siedział obok mnie (to ten co chował się za kamieniem) . -Pójdę już. -A może chcesz coś dobrego do zjedzenia ? -odezwał się Samson -Nie, chce zostać sama. -No.. to może ja pójdę z tobą. - po chwil odezwał się Aron. -Nie ! -poszłam w swoją stronę. Już chciałam odpocząć, ale pojawiła się Fika, nie znałam jej jedynie słyszałam trochę o niej. Biegła w moją stronę z koszatniczką na grzbiecie: -Hej, jak tam Lia. -Nie jestem Lia tylko Lilja. -No, to taki skrót, jestem Fika, a to Aka. -Wiem jak się nazywasz, czemu ona jest na twoim grzbiecie, co ona poluję na ciebie ? -Nie no skąd, właściwie to nie wiem, Aka ty jesz mięso ? Aka spojrzała na nią i powiedziała: -Ja?! Ja nie jem mięsa żadna koszatniczka nie je mięsa, no co ty. -No bo Lika tak powiedziała. -Nie Lika tylko Lilja, nie możesz zapamiętać. - spojrzałam na nią. -Mogę, spokojnie, nie chce żebyś mnie zjadła. -Ja nie jem psów. -O to dobrze. -Przecież ja nawet jestem mniejsza od ciebie. -Wiem, ale na wszelki wypadek trzeba się upewnić. -Tak, tak, może dacie mi odpocząć. -Dobra jak chcesz. Naglę zobaczyłam biegnącą w naszą stronę koszatniczkę, a za nią biegł Samson i Aron. -Bodzio ! -krzyknęła Aka -Aka ! Oni chcą mnie zjeść, ja chce żyć jestem za młody żeby umierać, co teraz będzie....-Fika przeniosła go na swój grzbiet: -..ja nie chce umierać, całe życie przede mną, Aka ratuj. -Spokojnie panie Bodzio, jest pan już bezpieczny. - odezwała się Fika -Bodzio ty byłeś bezpieczny już od kilku minut. - wtrąciła Aka. -Jak to ? Ja żyję ?! - spojrzał że jest na grzbiecie Fiki. -Tak, panie Bodzio. -Odpowiedziała Fika Spojrzałam się na niego i na dwójkę braci, jeden trzymał kwiatek w pyszczku, był to Aron. -Witaj piękna. - odpowiedział kładąc mi kwiatek pod łapkami: -Chcę cię spytać... -Nie, ja pierwszy! - przerwał Samson. -Co chcecie ode mnie ? -Ja chcę.... -Ja pierwszy ! -zaczęli się kłócić. -Przestańcie, niech jeden z was powie o co wam chodzi. -Dobra, ja chcę żebyś została moją partnerką. - powiedział Samson -Ja też. - po chwili odezwał się Aron. -Mogę wybrać tylko jednego z was. -Mnie ? -Nie, ona wybierze mnie ! -Zaraz nikogo nie wybiorę. Spojrzeli na siebie, po chwili każdy z nich po coś pobiegł, Aron przyniósł miękką poduszkę, a Samson rybkę. Fika spojrzała na nich: -A może pokażcie jej na co was stać np. zróbcie wyścig, ja też z chęcią się wezmę w nim udział. -Fajny pomysł, mi się podoba ja też będę się ścigała. - odezwałam się. Wyścig się rozpoczął, pierwsza biegła Fika, zaraz za nią biegł Samson, potem biegłam ja, a z tyłu biegł Aron. Wygrał Samson, po nim wygrała Fika, a potem ja, Aron jeszcze biegł. -Odpuść sobie już wygrałem. - odezwał się do niego Samson. Aron biegł dalej, aż dotarł do mety. -Wygrałeś Samson. -Wiem, choć my zostawmy tego nieudacznika. - powiedział Samson -Nie, może wygrałeś wyścig, ale większe na mnie wrażenie zrobił Aron, bo nie poddał się chociaż wiedział że przegra.- podeszłam do Arona i przytuliłam się do niego. Razem udaliśmy się na spacer. Zostaliśmy parą. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz